Słowo Pisane Cafe

riel

Witam. Tu możemy rozmawiać o wszystkim i o niczym. O życiu, szkole, miłości itp. Takie tam pogaduchy... Można offtopować, dopuszczane także jednolinijkowce.
W naszej kafejce do nabycia mamy kawę, soczek i herbatkę.
No, i może troszkę bardziej procentowe napoje... Twisted Evil

Usiądźcie wygodnie, rozgoście się i mówcie, co wam ślina na język przyniesie.

[Pomysł zaczerpnięty z gryfońskiego. Jeśli nadal nie wiecie, o co chodzi, to tu znajdziecie podobne tematy: [link widoczny dla zalogowanych] oraz ZPCL na gryfońskim.]

Kasey

<uchyla drzwi i rozgląda się nieśmiało po wnętrzu>
<zauważa, że jest całkiem pusto, więc wchodzi do środka i siada w najdalszym stoliku, w najciemniejszym kącie>

- T-to ja poproszę czekoladę na gorąco...

Hehe, to było tytułem wstępu, bo w końcu musiałam jakoś zaistnieć w knajpce Wink

I wiecie, co Wam powiem? Nigdy więcej nie pójdę na spacer w butach na obcasie. O nie!

riel

<wchodzi i dyskretnie zamawia kawę>
A ja nigdy więcej nie postawię laptopa przy lampce hologenowej (?).
Szczególnie, jeśli nie jest on mój...
Roztopił wam się kiedyś monitor?

Werka

<wchodzi i z głośnym hukiem zamyka drzwi. Rozgląda się. Zauważa wolne miejsce obok Riel. Przysiada się. Zamawia kieliszek sherry i zaczyna rozmowę. >

- Mi na szczęście się jeszcze monitor nie roztopił, ale ostatnio mam ciągłe kłopoty z myszką.
Ale co tam, nie ma co narzekać, niedzielne popołudnie, luz, spokój, zero zmartwień...[ nie licząc jutrzejszego sprawdzianu z chemii...]

Razz

Kasey

<znudziło jej się samotne siedzenie, więc bierze swoją na pół wypitą czekoladę i przysiada się do Werki i riel>

- Hmmm... roztopiłaś monitor? (:/) To chyba nic fajnego, nie? Mi nigdy się coś takiego nie zdarzyło, chociaż z myszką też mam problemy. Całe szczęście, że mam zapasową Very Happy

riel

Nic fajnego?
Nie żatuj...
:/
Tym bardziej, że to był laptoptop taty...
Werka, to w takim razie życzę powodzenia. A wy trzymajcie za mnie kciuki na jutrzejszym sprawdzienie z geografii Wink

Kasey

Ojć, riel, to musiało być nieprzyjemne bardzo <głaszcze>
Będziemy (przynajmniej ja) trzymać kciuki Smile

Werka

<wchodzi zdyszana i ostatnimi resztkami sił, prosi o jakiś energetyzujący napój>

Właśnie wróciłam z Tour de Kartuzy Laughing

Taka popołudniowa przejażdżka rowerowa po mieście. Drugą połowę niedzielnego popołudnia spędzam przy kompie Razz

Riel - Będziemy (przynajmniej ja i Kasej) trzymać kciuki Very Happy

<pije>

Len

<Uchyla drzwi, zerka. Zamyka. Znowu uchyla, patrzy. Wchodzi. Szybko idzie do bufetu zamawia jabłkową herbatę i siada przy stoliku z Kasey, Riel i Werką>

- Cóz, ja też będę trzymać kciuki, Riel. Ale pod warunkiem, że ty będziesz też trzymała kciuki za mnie. Ja mam sprawdzian z biologii i angielskiego... Na drugi nic nie umiem, bo z głowy wyleciała mi większość słówek i czasowników nieregularnych.

<Dopija herbatę>

Kasey

<zamawia duże piwo>

- Ojć, biedne Wy jesteście. Trzymam kciuki. Ja jutro nie mam nic, na co mogłabym się uczyć. I generalnie takie coś mi się podoba Very Happy

Więc spokojnie mogę potrzymać kciuki Smile

<upija spory łyk piwa>

- A tak w ogóle to jestem wykończona, bo własnie skończyłam porządki przedmaturalne w szafkach i biurkach mych. I rezultatem są trzy ogromniaste reklamówki ze śmieciami stojące pod ścianą i czekające aż odpocznę, napiję się i pójdę je wyrzucić...

Katie

[Zbliża się do drzwi pewna siebie. Drzwi się zacięły. Klnie pod nosem, szarpiąc klamkę. Po piętnastu minutach walki z całym impetem rzuca się na drzwi, które w końcu ustępują. Podnosząc się z podłogi słabym głosem zamawia cappucino i cichutko siada przy stoliku przy oknie.]

- ...

[oczywiście nic nie mówi, wciąż zszokowana wizją spalonego monitora.]

riel

Nie spalonego, tylko roztopionego Wink

Len, jasne, że będę trzymać kciuki...
Kasejka, też dziś robiłam porządki
<wzdryga się z obrzydzeniem>
Koszszmar...

Kasey

<zerka w stronę samotnie siedzącej Katie>

- Może siądziesz przy nas?

<uśmiecha się przyjaźnie>

- No, ja też się wzdrygam na wspomnienie o porządkach Very Happy

Katie

[odpowiada uśmiechem i z cichutkim "cześć" przysiada się do stolika]

- Porządki? Brr... Mam właśnie odzłamianie podwórka. Wywozimy pralki, żelastwo, druty, taczki, i tym podobne. [zerka mimowolnie na pokaleczone ręce]

Kasey

- Ojć, to biedna jesteś <głaszcze>. Takie odzłamianie jest sto razy gorze niż wyrzucanie śmieci z szafek. Ech, współczuję...