Słowo Pisane Cafe

Len

Pomyśl, że niedługo Gwiazdka. Bliziutko, kilkanaście tygodni. A właściwie to 3 miesiące. To już niedługo. Szybko zleci.

Jenny

Selene? Przybij piątkę. Jednak Garfield we wszystkim miał rację, zwłaszcza mówiąc "żeby mi się tak chciało, jak mi się nie chce..."
Modliłam się o przeziębienie. To byłby aż pech gdyby w taką paskudną pogodę, jaka była w Warszawie przez ostatni tydzień nie zachorować! Ale udało mi się. W czwartek na WOSie usnęłam zdrowa, a obudziłam się z gorączką, bólem gardła i katarem.
Wiesz, Len, przerwa gwiazdkowa traw około tygodnia. Po tym tygodniu wracamy do szkoły, walczymy o jako-takie oceny na półrocze, idziemy na zasłużony dwutygodniowy odpoczynek, który mija nam za szybko, wracamy do szkoły z myślą, że najbliższe długie ferie to w sumie wakacje, na których tak się nudzimy, że w sierpniu zaczynamy nawet myśleć "fajnie byłoby się już pouczyć fizyki", po czym pierwszego września plujemy sobie w brodę za takie herezje. I wszystko od początku.
Oj, przepraszam, jeśli zdołowałam.

Gryfica

Oooo, Jeeennyyyy! Myślałam już, że zapomniałaś hasła do konta, albo coś w tę bańkę, że się tyle czasu nie odzywałaś ^^ . Ale wróciłaś cała i [chyba] zdrowa, więc się cieszę xP .

Jenny

Kochana Gryfico,
jestem jakże szczęśliwa że wcale a wcale zdrowa nie jestem i jest szansa że upiecze mi się poniedziałkowy WF!

Gryfica

Farciara xP Mnie się ostatnio upiekło przez niedysponowanie, a jeszcze wcześniej, bo musiałam zanieśc papiery po Stypendium Jana Pawła II.

Jenny

A mi, dwa tygodnie temu, przez to że pani od polskiego mnie kocha i posłała mnie z koleżanką do teatru po bilety Very Happy

Gryfica

No, ludziska! Co to ma, przepraszam, że się wyrażę, do jasnej cholery być?! Nikt nic nie pisze [dobra, przyznaję się - ja też], nikt nie zagląda, forum wymarło. Można by chociaż jakiś ładny nagrobek zafundować, a skoro go nie ma, znaczy, że obowiązkiem forumowicza jest chociaż [porządne] udawanie, że się interesuje tym, co tutaj się dzieje.
Mam nadzieję, że było zrozumiałe A, jak nie, to kopa w d... i do roboty! ^^

Jenny

Ja ogłaszam, że wchodzę prawie co drugi dzień, ale nowych postów jak ni ma, tak ni ma.
Ja rozumiem, że rok szkolny i inne sadyzmy na nas czyhają... ale trzeba pójść za głosem Gryf i kopa w du... tyłek!

szlachcianka

Ależ tu się co poniektórzy bardzo intensywnie przygotowują do matury... o, właśnie widać... i dlatego nie piszą, o tak.

riel

Ja zaglądam codziennie, ale nie będę przecież gadać sama ze sobą, nie? ;P Ale generalnie szkoła przytłacza, to fakt, nawet w weekend ledwo mam na cokolwiek siłę. Aczkolwiek też jestem za tym, żeby coś się tu zaczęło dziać. Jesteśmy za fajni, żeby umierać Very Happy

Len

Generalnie wychodzi na to, że każdy zagląda, czy ktoś czegoś nie napisał, ale osobiście nic nie pisze, bo nikt nie chce być pierwszy. Co za skomplikowana sprawa xD
Goni mnie olimpiada z historii, goni mnie matura, która jest już w przyszłym roku. Tak dużo do zrobienia, a tak mało czasu. I straszy mnie okropny szablon na moim blogu, który jest tam od początku, od ponad roku, i osobiście już nim rzygam.

Giwi

76 stron z historii + polski, kartkówka z filozofii + sprawdzian z angielskiego.
Taaa, a co robiłam w weekend... nic?
(kocham siebie i moje "oj, to my jutro mamy jakiś sprawdzian?")

.propagandowa

Kocham moją szkołę. Kocham rozszerzoną matematykę i kolejne dwa ze sprawdzianu. Kocham chemię, która w sumie niespodziewanie najlepiej idzie mi z przedmiotów wiodących. Kocham dziwaczny profil mojej klasy (mat-chem-fiz i taki mały plusik - nikomu niepotrzebna filozofia tudzież terminologia specjalistyczna i wizja pracy naukowej z chemii po angielsku do przedstawienia w maju). Kocham bursę, bo w ogóle się w niej nie uczę. Kocham igrek, który wyleciał mi z laptopa. Kocham ogólnie wszystko i wszyskich.

(jak narzekać, to narzekać)

Jenny

"Oj, to my jutro mam jakiś sprawdzian?" Historia mojego życia.
Pro - bursy Ci zazdroszczę. Syf, nie idę spać, luz! A tu? Psik, zero świętego spokoju.
Hurra, to ja się dołączę pewnym pozytywnym akcentem do ogólnego zadowolenia ze szkoły - dostałam dzisiaj 80 zadań karnych od mojego fantastycznego nauczyciela od matmy, za tydzień mam drugi etap olimpiady z polskiego, a nie umiem ANI PÓŁ ŚRODKA STYLISTYCZNEGO, mam w poniedziałek trzy testy, wieczorem idę do teatru wiec nie zdążę się przygotować do wtorkowych dwóch testów... jak tu żyć?
Wiem, jak tu żyć: lać i włączyć Worda, bo od dawna mi się coś telepie po głowie. Chrzanić fizykę, nie wiążę z nią przyszłości. Chrzanić parabole, cała matematyka potrzebna mi w życiu to działania pod kreską i może ewentualnie procenty. Chrzanić chemię, chemia to zuo i nim pozostanie.
Idę pisać.

riel

Jenny, brawo, moja krew! A co to za drugi etap olimpiady? To nie jest ta ogólnopolska olimpiada, nie? To znaczy, nie ta, na którą ja właśnie piszę dwudziestostronicową rozprawę na temat troski o język ojczysty?