Forum Słowo Pisane Strona Główna

Padał deszcz (skończone)

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Słowo Pisane Strona Główna -> Proza
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Manya
pozer


Dołączył: 24 Wrz 2006
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 18:56, 24 Wrz 2006    Temat postu: Padał deszcz (skończone)

Padał deszcz – tylko to docierało do jej świadomości. Myślała, że niebiosa płaczą za nią – ale jaki zimny i bezduszny był ten płacz, przez który tylu ludziom było gorzej...
Padał deszcz – tylko to rozumiała w obliczu tego spotkania. Zmieniło nie jej życie, ono zostało takie samo – zmieniło tylko ją.
Padał deszcz – niebo było szare, szare jak jej dusza w tym momencie. Stała pośrodku ulicy i płakała, łzy i krople ze zbitych w jedną, ogłupiającą masę chmur mieszały się na jej wyzywająco pomalowanej twarzy.
Padał deszcz, ale nawet gdyby świeciło słońce, w jej duszy byłoby tak samo ciemno.
Nie miała się gdzie schronić – dlaczego taka była? Dlaczego on taki był?
Rzuciła parasolkę w błoto – niech moknie, niech sczeznie to cacko z Arkadii, niech tarza się w błocie konsumpcja! Chwila tylko i wyjęłaby z najmodniejszej torebki swoją portmonetkę, zdobną w charakterystyczną kratkę Burberry, i rzuciła ją w błoto – ale przypomniała sobie o amulecie, który trzymała w tej portmonetce, małym słoniku od jednego z adoratorów – ucałowała zimny brelok.

* * *

Mogła mieć każdego chłopaka, jakiego zachciała, mogła zadrwić z każdej koleżanki, ale one i tak wracałyby, wpatrzone w nią niczym w obraz. Mogła mieć każde ubranie, jakie tylko jest do zdobycia w Polsce. Kiedy jakiś pseudointelektualista rzucał jej, że jest płytka, bo nie rzoumie Różewicza i noce spędza w klubach, mogła zręcznie szafować cytatami z klasyków w swojej zjadliwej replice.
Nikt natomiast nie mógł wiedzieć, że chciała tylko najgłupszych chłopaków, by nie zaznać porażki; że gadała tylko z najgłupszymi dziewczynami, by nie poczuć upokorzenia; że bogactwo ‘tatki’ było dla niej niczym; że cytatów wyuczyła się na pamięć.
Do ostatniego akapitu nigdy nie przywiązywała zbytniej wagi. W klubach nie było podziału chłopaków na inteligentnych i nie, byli tylko tacy, z którymi wyglądała świetnie, i tacy, z którymi wyglądała obciachowo. W szkole na dziewczyny, które jej nie słuchały, i tak nikt nie zwracał uwagi... przynajmniej tak myślała. Faktycznie, nie dbała o bogactwo swojego ojca, ale tylko dlatego, że nigdy nie pomyślała o tym – że mogłaby być biedna, mogłaby być jedną z tych żałosnych dziewczyn noszących czarne topy - from bazarek, by Modny Ciuch, made in China - farbujących włosy na platynę i zerkających „zalotnie” spod przyciężkich powiek na dresów spod osiedlowego trzepaka. Cytatów wyuczyła się z prostej przyczyny – nie lubiła, gdy jakaś niepozorna myszka w rozciągniętnym swetrze i nieciekawych oprawkach sprawiała, że ona czuła się głupio.
Aż nagle zrozumiała cały ten akapit, teraz już przedostatni. Po raz pierwszy poczuła, że jej imię nie jest już chlubą; że jej nierówna, modna grzywka, fryzowane włosy i biżuteria a la lata 60. nie robi już wrażenia na tym, na kim jej zależy.
A zależało jej tylko na jednej osobie, osobie, której już pewnie nigdy nie ujrzy. Osobie, która prawdopodobnie była studentem i równie prawdopodobnie II roku. Osobie, która idealnie pasowała do tego wiersza Gałczyńskiego o aktorze (którego swego czasu nauczyła się na pamięć, by utrzeć nosa wyjątkowo bezczelnej szarej myszy). Komuś, kto zerknął na nią tylko przelotnie spod wielkiego parasola, z dwunastoma gwiazdkami Unii na granatowym tle, i - zamiast zagadnąć tonem rasowego podrywacza (chłopcy mówiący takim tonem nigdy nie byli rasowymi podrywaczami) – tylko uśmiechnął się drwiąco, lecz zaraz spoważniał, by pójść dalej i zostawić ją tak głupio stojącą pośrodku ulicy.
Nie pobiegła za nim, tylko trzymała amulet, wiedząc, że – nawet jeśli jakimś cudem jeszcze się spotkają – on roześmieje się tak samo drwiąco, nawet jeśli wtedy nie będzie w tym dziwacznym płaszczu, tylko w normalnym t-shircie.
Chyba, że się zmieni...
Dla kogo?
Dla niego?
Dla siebie?
Nagle roześmiała się, tak bardzo uderzył ją surrealizm tego pomysłu, i pędem pobiegła do stacji, w metrze troskliwie zmywając makijaż i nakładając nowy – do klubu. Miał być koncert jakiegoś zespołu, o którym nic nie wiedziała – liczyło się to, że to o tym koncercie piały wszystkie gazety.
A osoba, obserwująca to wszystko z boku, stwierdziła: jeden szyderczy uśmiech to za mało, by zmienić kogoś takiego jak ona.



Takie dziwactwo Wink Komuś się podoba?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Słowo Pisane Strona Główna -> Proza Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin